Rozdział II
Kiedy dzwonek
obwieścił zakończenie ostatniej lekcji mozolnie pakowałam się, aby móc wyjść
ostatnia, nie widziana przez nikogo. Norma.
Zapięłam zamek błyskawiczny torby i wyszłam z pustej klasy.
Na korytarzu było już tylko kilka osób, które czytały ogłoszenia lub poprawiały
się gdzieniegdzie.
Dmuchnęłam lekko do góry, a moja grzywka posłusznie
odskoczyła do tyłu. Mijając uczniów wbijałam sobie potajemnie paznokieć we
wnętrze dłoni, by powstrzymać rumieńce.
Jak ja tego
nienawidzę.
Wciąż byłam nieco rozdrażniona. Darcie kartek nie było
dobrym sposobem na odreagowanie. Mój autobus miał przyjechać dopiero za
czterdzieści minut, więc albo będę siedziała na przystanku i czekała, albo…
I wtedy wpadł mi do głowy genialny pomysł. Boisko szkolne
było już puste, nauczyciele siedzieli zamknięci w pokoju, a One Direction z
pewnością było w swoim bezpiecznym azylu lub w domu. W takim razie mogłam
spokojnie się wybiegać. Nie byłam w tym dobra, ale emocje to emocje, trzeba je
jakoś wyrazić. W toalecie przebrałam się w strój od wuefu, związałam włosy w
bardzo wysoki kucyk, a plecak wzięłam ze sobą, aby mieć go na oku. Wychodząc na
boisko sprawdziłam czas. Zostało mi trzydzieści minut, więc zdążę się wybiegać
i przebrać, a do tego zdążyć na autobus.
Plecak zostawiłam na którejś z wyższych ławek na trybunach.
Ustawiłam się na białej linii nieco już zasypanej ziemią i wzięłam głęboki
wdech. W momencie gdy moje stopy prawie ruszyły do biegu, do moich uszu dotarł
szloch. Gwałtownie rozejrzałam się. Dopiero po kilku sekundach dojrzałam pod
ławkami czyjąś skuloną postać. Niepewnie zaczęłam podchodzić do zejścia pod
trybuny. Cichutko, tak aby nie przestraszyć tej osoby zbliżyłam się i
wpatrywałam przez moment w chłopaka. W końcu usiadłam obok, nie siląc się już
na tajemniczość.
-C-co?! – podskoczył w miejscu i spojrzał na mnie.
Mimo siniaków i rozcięć potrafiłam go rozpoznać.
-Freddie? – chyba dobrze zapamiętałam jego imię, bo nie
zaprzeczył. – Wszystko w porządku?
-Przyszłaś się śmiać?! – krzyknął tak przeraźliwie, że sama
omal nie przewróciłam się na ziemię. Przytrzymałam się barierki. – Tak?!
Spadaj! Wszyscy dajcie mi spokój!
-Dlaczego miałabym się z ciebie śmiać?
To było głupie
pytanie, Charls.
Wiedziałam o tym. Ale jeżeli ten chłopak miał ją uważać za
wielbicielkę tych… „Aniołów” to wolałam już wyjść na idiotkę. Freddie patrzył
przez moment na mnie, w jego oczach dostrzegałam niepewność.
-Jestem Charlie. – wyciągnęłam rękę do przodu, wciąż
powtarzając sobie, że wolę być idiotką.
-Ty mnie już znasz nie? – wydawało się, że z trudem, ale mi
wierzył.
Udało się.
Udało się.
-Wszyscy mnie znają. Ale ja… ja nie chciałem… Po prostu…
-Co się wydarzyło? Potrzebowałeś czegoś? Szukałeś w ich
rzeczach? Zabrali ci coś?
-N-nie. – wyjąkał. – Zayn odwiesił kurtkę przy wejściu.
Wchodząc niechcący się przewróciłem i ją złapałem. Kiedy po nią wrócił, właśnie
chciałem ją odwiesić, ale wciąż trzymałem ją w dłoniach.
No nie. Tego już za
wiele.
A więc ci idioci pobili tego biednego chłopaka z tak błahego
powodu?! Moja złość osiągnęła najwyższy stopień. Gdyby nie fakt, że chłopak
wciąż pociągał nosem, zostawiłabym go i poszła biegać. Ale nie mogłam. Moim
problemem była duża ilość wrażliwości i empatii. Po prostu nie potrafiłam komuś
nie pomóc kiedy płacze.
-Jesteś cały poobijany – stwierdziłam coraz mniej przejmując
się swoimi głupimi tekstami.
-Wiem. – westchnął i bezwiednie poprawił okulary na nosie. –
Dlaczego jesteś taka miła? Powinnaś stronić ode mnie.
-Ja… - patrzył na mnie a ja robiłam się z chwili na chwilę
coraz bardziej czerwona – Ja nie…Po prostu uważam, że to nie fair z ich strony,
więc ci pomagam. – wydusiłam wreszcie.
Uwaga. Dawał mi zbyt dużo uwagi.
-Wiesz, nigdy wcześniej cię nie zauważyłem. Jesteś nowa?
Albo jednak nie…
Pokręciłam głową.
-Mam pomysł! – podskoczyłam w miejscu. – obmyję ci rany,
szybciej się zagoją, tylko musisz poczekać. Pobiegnę po apteczkę, wisi na
pierwszym piętrze w korytarzu.
Skinął mi tylko i posłał lekki uśmiech. Jednak w duszy byłam
niemal pewna, że gdyby nie sytuacja, nazwałby mnie żałosną i głupią
Bo taka jesteś.
Biegłam ile sił w nogach. Chciałam m pomóc. Chociaż w ten
sposób. Pchnęłam drzwi i wbiegłam do budynku. Wbiegłam po schodach i będąc w pierwszym
korytarzu nieco zwolniłam kroku. Na lewej ręce zauważyłam małe zadrapanie,
czyli kolejna rana, która powstała niewiadomo jak i niewiadomo kiedy. Jednak
moja uwaga została odwrócona na zbyt długo. W momencie w którym skręcałam w
inny hol, zrobiła to również inna postać. Zderzyłam się z nią z impetem.
-Auć! – jęknęłam, przytrzymując się ściany.
-Kur… - Podniosłam głowę.
O nie. W co ty się
wpakowałaś.
Liam patrzył na mnie jakbym była gorszym śmieciem od niego.
Jakby to było możliwe…
-Już nawet nie można dobrodusznie oddać czyjejś rzeczy bo
się na ciebie kretynki rzucają. – mruknął i chciał mnie wyminąć.
Ha! „Dobrodusznie”. Z
pewnością masz zamiar sprzedać tą…
-To moja torba! – wykrzyknęłam i niezbyt myśląc co robię
wyrwałam mu ją z rąk. Przycisnęłam ją do piersi i spuściłam wzrok.
Czułam, że to nie było dobre rozwiązanie. Kiedy uniosłam
głowę patrzył na mnie z pogardą. Napotkałam jego oczy, były takie brązowe,
głębokie. Ale pełne nienawiści. Wciąż czułam do niego to samo. Chciałam żeby
zniknął. Byłam gotowa mu w tym pomóc.
Kiedy dotarło do mnie jakie powinnam mieć podejście poczułam
się pewniej. Obrzuciłam go nienawistnym spojrzeniem, odwróciłam się i ruszyłam
do wiszącej skrzyneczki z apteczką.
Jakim cudem on wziął moją torbę? Czy on był gdzieś tam? Przecież
go nie widziałam! Zajrzałam do środka.
Tak. Moje książki, zeszyty, przypinki.
To było niemożliwe. Musiałby być Niną...
Zachichotałam pod nosem. Nina payne. Liam Ninja. Wymyślałam
coraz to nowe składanki kiedy wracałam do Freddiego. Był tam. Obmywając mu rany
myślałam o Payne. Nie uderzył mnie, więc chyba nic mi się nie stanie? No ale
One Direction są nieobliczalni…
Następnego dnia
przed wejściem do szkoły zastałam Freddiego. Chłopak ignorując wrogie
spojrzenia dziewcząt uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Po raz pierwszy czułam
to ciepło, kiedy widziałam jak ktoś na mnie czeka. No.. prawie pierwszy…
Odepchnęłam dawne wspomnienia na bok i podbiegłam do niego.
-Idziemy? W planie jest, że mamy wspólną pierwszą historię. –
roześmiał się cicho.
Skinęłam głową i weszłam. Wydawało się, że Freddie chciał
odpłacić mi za poprzedni dzień.
Jednak dwie minuty po tym, jak znaleźliśmy się w szkole
wszystko ucichło. Zbyt dobrze wiedzieliśmy co to znaczyło. Serce zabiło mi
szybko, kiedy zobaczyłam jak stają w tym samym miejscu, na środku, tak niedaleko
od tłumu w którym stałam.
Modliłam się ,żebym to nie była ja. Tym razem to Liam
wyszedł przed swoją grupkę i objął cały tłum spojrzeniem. Ale przecież to nie
mogło chodzić o mnie, na pewno znowu jakiś dzieciak wpadł na kurtkę Zayna, albo
…
-CHARLIE NILLS!
Wszystkie moje funkcje życiowe zatrzymały się. Freddie
mocniej ścisnął moje ramię, abym nie upadła. Ale wiedziałam, że muszę tam
wyjść. Payne rozglądał się oczekując mojej osoby. Wzięłam głęboki wdech i
zrobiłam to.
Jego wzrok skierował się na mnie. Roześmiał się na mój widok
i rozejrzał po innych, jakby oczekiwał, że zrobią to samo. I zrobili.
Zacisnęłam pięści.
-Ta dziewczynka myślała, że jest kimś ważnym. – Mówił do
tłumu, jakby się wszystkim chwalił - Myślała, że jest ponad was. Nie ujdzie jej
to na sucho. Więc teraz przyjdzie jej kara za…
-Za co?! – wrzasnęłam.
Przestało mnie obchodzić co sobie pomyślą. Tak czy siak
wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie. Byłam wściekła. Patrzył na mnie,
chyba byłam pierwszą osobą która się
postawiła, która się odezwała.
-Co…
-Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że jak ktoś na ciebie
wpadnie to jest jakimś zamachowcem?! Jesteś tylko rozpuszczonym dzieciakiem
któremu się pozwala na zbyt dużo. W moich oczach jesteś nikim! NIKIM!
Słyszysz?! Ty…
Poczułam jak czyjaś ręka uderza w mój policzek. Nie mogłam
uwierzyć. Ten śmieć mnie uderzył…
_________________________________________
Wybaczcie, nie będę pisała dłuższych , bo może tak lepiej :3 Co myślicie o tym rozdziale? Proszę napiszcie :) Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują bo to dla mnie strasznie ważne. Pozdrawiam serdecznie! xx
_________________________________________
Wybaczcie, nie będę pisała dłuższych , bo może tak lepiej :3 Co myślicie o tym rozdziale? Proszę napiszcie :) Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują bo to dla mnie strasznie ważne. Pozdrawiam serdecznie! xx
NO, no, no. Czyli akcja zaczyna się rozkręcać ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Charlie jako pierwsza przeciwstawiła się chłopakom. Szkoda tylko, że oberwało jej się za to. Jestem pewna, że wścieknie się jeszcze bardziej.
Kurczaczek. Na serio podoba mi się to niegrzeczne wydanie Liama *_______*
Czekam na następny rozdział ;D
uuuhuhuhuhuhuhuhu :D
OdpowiedzUsuńJaram się tym postem powoli nam się rozkręcasz.
Jestem ciekawa następnego rozdziału.
Wszystko w mojej wyobraźni buzuję i widzę całą akcję orzed oczami jak 'ten śmieć' cię uderzył.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział! - @tocha1145
Jaaa ,ale śliczny blog :) wygląd i wgl to jak piszesz! Nie mogę się doczekac następnego rozdziału,pisz dalej! :)--- Lilly xx
OdpowiedzUsuńCUDOWNE !
OdpowiedzUsuńInformuj mnie @JessieSoloday ♥
P.S prześliczny blog ♥
obiecuje że będę komentowała twój blog zawsze jak będą jakieś nowe posty jeżeli ty dasz Rt : #AsiaJestCudownaIdealnaProszeUwierzWSiebieKochamyCie
OdpowiedzUsuńnie musisz! Chętnie pomogę w akcji, zależy mi na szczerych komentarzach i nie traceniu czyjegoś czasu. Mam nadzieję,że akcja wyjdzie pozdrawiam! xx
Usuń<3
OdpowiedzUsuńHej :) Przeczytałam drugi rozdział i nie mogę doczekać się następnych. Dobrze, że postanowiłaś pisać krótsze :D
OdpowiedzUsuńInformuj mnie proszę - @SayMyName92
haha wiedziałam,że to dobry pomysł ^^
UsuńJasne, już cię dopisuję :) Cieszę się,że ci się podoba :)